poniedziałek, 25 stycznia 2016

Makijaż wieczorowy- brąz czy fiolet?

Przychodzę do Was dzisiaj po długiej przerwie z propozycją kolejnego makijażu, tym razem coś mocniejszego na wieczorne wyjście. Nie mogąc się zdecydować na kolor przewodni makijażu zdecydowałam się stworzyć dla Was dwie propozycje.
Mam nadzieję, że każda z Was znajdzie w nich coś inspirującego.
Nieco złota i brązu dla zwolenniczek nudziaków oraz odrobina fioletu, dla tych które lubią poszaleć z kolorem. Pod zdjęciami znajdziecie szczegółowy opis produktów, których użyłam do stworzenia tego makijażu.


  
          zdjęcie z lampą                          zdjęcie bez lampy                                    


        zdjęcie z lampą                           zdjęcie bez lampy






Do wykonania tego makijażu użyłam:

TWARZ
  • Baza Porefessional z Benefit
  • Podkład Estee Lauder Double Wear w odcieniu 2n1 
  • Korektor MAC Pro- longwear w odcieniu NC15
  • Rozświetlający puder HD Inglot nr 42
  • Bronzer Bahama Mama The Balm
  • Rozświetlacz Mary Lou Manizer The Balm
BRWI:
  • Pomada Anastasia Beverly Hills w odcieniu Ebony 
  • Cień z paletki Maya Mia Anastasia Beverly Hills kolor Deep brown
  • Żel do brwi Make Me Brow Essence w kolorze 02 Browny brows
OCZY:
  • Baza Paint pot MAC w kolorze Painterly
  • Cienie Inglot nr 353, 358
  • Cienie z palety Maya Mia Anastasia Beverly Hills: Glisten, Deep brown
  • Cień Kobo 114 Aubergine 
  • Pigmenty Inglot 112, 115
  • Konturówka do powiek w żelu Inglot nr 77 Matt
  • Tusz do rzęs Gabriella Salvete XXPress Volume & Black 
  • Rzęsy kąciki Glamlash

Dajcie znać, która propozycja bardziej przypadła Wam do gustu?


piątek, 15 stycznia 2016

Makijaż w kolorze oberżyny oraz recenzja rzęs kąciki Glam lash

Dzisiaj przychodzę do Was z krótką recenzją rzęs Glam lash kąciki, stworzonych przez wspaniałą Hanię Knopińską- Grzenkowicz.    
Z ogromną niecierpliwością czekałam na te rzęsy, dlatego też jak tylko je odebrałam musiałam je przetestować.

Stworzyłam dla Was lekki, delikatny makijaż w przepięknym kolorze oberżyny. Tak wiem kolejny dzienny makijaż obiecuję, że następny będzie wieczorowy, na szczególne okazje. Powracając jednak do rzęs Hani, wykonanie jest bardzo dokładne i precyzyjne, każdy kącik wykonany jest z idealnie ułożonych na przezroczystej żyłce kępek rzęs. Aplikacja Glam lash jest bardzo prosta i wygodna, a same rzęsy na oku wyglądają cudownie, bardzo delikatnie nadając spojrzeniu zalotności. Ogromną zaletą jak dla mnie jest ich niewyczuwalność na oku, ponieważ ze względu na bardzo wrażliwe oczy nie lubię kiedy sztuczne rzęsy mi "ciążą". Co więcej cieszy mnie również fakt, że rzęsy są bardzo wytrzymałe dzięki czemu przy odpowiedniej pielęgnacji na pewno posłużą mi bardzo długo. Z czystym sumieniem mogę polecić Wam te rzęsy, zwłaszcza jeśli ktoś nie ma doświadczenia, bądź też lubi subtelne podkreślenie makijażu rzęsami na pewno będzie miło zaskoczony kącikami Glam lash i zakocha się w nich tak samo mocno jak ja. Muszę Wam powiedzieć, że chyba "zdradzę" moje dotychczas ulubione Ardell 318 i zastąpię je nowszym i lepszym modelem. Poniżej przedstawiam Wam jak kąciki Glam lash prezentują się na oczku, patrząc z różnej perspektywy.








Jak widzicie rzęski te pięknie współgrają z naturalnymi i powiem Wam, że testując je dostawałam mnóstwo komplementów na temat swoich rzęs, co więcej nikt nie zauważył, że są doklejone, a myślę że na tym nam najbardziej zależy.

A czy Wy miałyście już do czynienia z tymi, lub innymi rzęsami Hani? Jeśli tak to dajcie znać jak się sprawdziły.

sobota, 9 stycznia 2016

Delikatny makijaż dzienny+ recenzja rzęs samoprzylepnych

Będąc mamą 6 miesięcznego syna nie mam zbyt wiele czasu na czasochłonne makijaże. Zazwyczaj spędzając z nim czas w domu, czy też na spacerach nie muszę przywiązywać wagi do makijażu, którego właściwie wtedy nie noszę. Po co? Skoro dla tego młodego gentlemen'a i tak jestem najpiękniejsza na świecie :). Natomiast kiedy mam trochę więcej czasu oraz potrzebę "upiększenia" się wtedy stawiam na bardzo delikatny makijaż, bez szaleństw, konturowania czy też aplikacji rzęs.
Powyżej zdjęcie mojego makijażu dziennego jeszcze przed wytuszowaniem rzęs oraz aplikacją sztucznych.
Będąc ostatnio w kilku drogeriach w poszukiwaniu połówek rzęs Ardell 118, natknęłam się na rzęsy samoprzylepne firmy Eylure nr 114 lenghtening. Postanowiłam je z czystej ciekawości przetestować. Odbiegając troszkę od tematu muszę Wam nadmienić jak ciekawych rzeczy można się dowiedzieć od Pań pracujących w drogeriach u mnie w okolicy- oczywiście nie ubliżając nikomu- kiedy w kilku drogeriach ( nie będę wymieniać nazw bo wydaje mi się to zbędne) pytałam o połówki rzęs Ardell bądź też innych firm spotkałam się z pytaniem co to są połówki rzęs....tak ja też zostałam w szoku, ponieważ wydawało by się, że osoba, która decyduje się na pracę w drogerii powinna mieć choć odrobinę wiedzy na temat produktów, które sprzedaje. Ale jeszcze bardziej zadziwiła mnie inna ekspedientka, która mając na półce połówki Ardell, poproszona o ich podanie wręczyła mi kępki tej firmy wmawiając mi, że to są właśnie połówki rzęs, a 118 to przecież rzęsy na całe oko. Tak właśnie tak.....chyba mnie już nic nie zdziwi.......ale to tylko tak na marginesie. Będąc zaciekawiona samoprzylepnymi rzęsami, których notabene jeszcze nigdy nie używałam postanowiłam jak zwykle wykonać swój makijaż z ich użyciem.
Niestety już po otwarciu opakowania zobaczyłam jak bardzo gruby jest pasek kleju, co nieco mnie zniechęciło, ale pomyślałam sobie, że dam im szansę.
Aplikacja nie należała do najprzyjemniejszych jak same zobaczycie zaraz na zdjęciu pasek kleju mocno się odznaczał oraz przynajmniej w moim przypadku nie chciał się w ogóle przykleić w kąciku wewnętrznym.

Same rzęsy są bardzo ładne, pięknie się prezentują i cieszy mnie fakt, iż z łatwością można zdjąć dołączony pasek kleju. Dlatego, też nie będę musiała ich wyrzucać tylko jak każde inne przykleję przy użyciu mojego ulubionego kleju Duo i będę się mogła nimi cieszyć, ale zobaczymy jak długo...
              A tak prezentuje się cały makijaż.
A może któraś z Was również testowała te rzęsy? Przypadł Wam do gustu fenomen samoprzylepnych rzęs czy tak jak ja niekoniecznie preferujecie ten sposób aplikowanie rzęs? Napiszcie co o tym myślicie oraz jaki jest Wasz codzienny makijaż.

środa, 6 stycznia 2016

NIVEA MEN CREME JAKO BAZA POD MAKIJAŻ...

Pewnie nie jedna z Was słyszała fenomen Balsamu Nivea Men jako bazy pod makijaż. Popularna vlogerka kanału na YouTube Nikkie Tutorials jako pierwsza przedstawiła nam to dość nietypowe zastosowanie tego produktu. Balsam ten ma za zadanie przedłużyć trwałość makijażu, a co więcej matowić skórę i nawilżać jednocześnie. Powiem Wam szczerze, że bardzo sceptycznie podchodziłam do tego pomysłu. Ale widząc jak rośnie wśród (nie tylko vlogerek, ale i dziewczyn komentujących filmiki z użyciem tego produktu), fascynacja i oczarowanie tym produktem postanowiłam zaryzykować i spróbować. Kiedy już miałam przetestować Balsam Nivea Men, który stosuje mój mąż zauważyłam jeszcze jeden produkt wśród jego kosmetyków, a mianowicie jego krem do twarzy Nivea Men Creme. W tym momencie pomyślałam sobie, że skoro jest już tyle recenzji i filmików na temat balsamu po goleniu to po co pisać kolejną? Dlatego, też odstawiłam balsam nawet nie próbując jego cudownych ponoć  właściwości i użyłam jako bazy pod mój makijaż kremu dla mężczyzn. 


Pierwsze wrażenie nie było zbyt miłe, ponieważ cała twarz była dość lepka, a osobiście nie lubię tego uczucia. Jednakże po chwili to uczucie znika i twarz staje się bardziej matowa. Konsystencja lekkiego kremu była bardzo przyjemna. Co do zapachu, to jak na produkt dla mężczyzn przystało ma męski, ale stonowany zapach- dla mnie bardzo przyjemny, ponieważ uwielbiam męskie zapachy....tak na marginesie mówiąc nie wiem dlaczego, ale wydają mi się bardziej przyjemne niż te, które producenci perfum tworzą dla nas. Ale wracając do meritum aplikacja podkładu (użyłam Estee Lauder Double Wear) była równie przyjemna. Bałam się trochę czy aby przy tego typu produkcie podkład się nie zważy ale nic takiego nie nastąpiło. Podkład wyglądał ładnie nie zrolował się co czasem się zdarza przy niektórych bazach pod makijaż, ale czy wyglądał inaczej niż zwykle? Raczej nie. Natomiast lepkość, którą nadaje krem powoduje, że podkład przynajmniej moim zdaniem lepiej się "trzyma". Miałam wrażenie że krem ten w pewien sposób scala makijaż twarzy. Co więcej cera wydawała się być bardziej matowa, co na pewno będzie plusem dla osób z cerą mieszaną i tłustą. Ja mam niestety cerę suchą więc dla mnie ten efekt nie był do końca zadowalający, ponieważ krem ten po całym dniu testowania lekko przesuszył okolice nosa i policzków. Jednakże Nivea Men Creme spowodował, że makijaż trzymał się wręcz idealnie cały dzień. Wieczorem, po zmyciu makijażu poza lekkim przesuszeniem nie zauważyłam żadnych niechcianych niespodzianek. Moja opinia o tym produkcie jest mieszana. Dlaczego? Ponieważ bardzo podoba mi się to w jaki sposób krem ten utrzymuje makijaż cały dzień, natomiast dla mnie osobiście stosowanie go jako bazy pod makijaż na co dzień się nie sprawdzi, ze względu na moją suchą cerę. Myślę, że dla osób z cerą mieszaną, a już zwłaszcza dla cery tłustej będzie idealny. Aczkolwiek nie mam zamiaru go skreślać, myślę że idealnie sprawdzi się na jakieś większe wyjścia.
A co Wy myślicie o stosowaniu tego kremu lub balsamu Nivea Men jako bazy pod makijaż? Może któraś z Was już próbowała? Jeśli tak to koniecznie dajcie znać jakie są Wasze opinie.

wtorek, 5 stycznia 2016

JAK RADZIĆ SOBIE Z WYPADANIEM WŁOSÓW PO PORODZIE...?

Przychodzę do Was dzisiaj z dość nietypowym postem, ale pomyślałam sobie, że podzielę się z Wami moim sposobem na radzenie sobie z nadmiernym wypadaniem włosów po ciąży. Przez dziewięć miesięcy ciąży zapewne nie jedna z Nas była zaskoczona kondycją swoich włosów. Tak było też w moim przypadku. Zawsze miałam zdrowe i mocne włosy, jednak podczas ciąży przestały całkowicie wypadać, stały się jeszcze gęstsze i bardziej lśniące. Byłam oczywiście przygotowana na to, że po porodzie wszystko się zmieni. Natomiast nie zdawałam sobie sprawy z tego że będę tracić włosy dosłownie "garściami". Po dokładnie 3 miesiącach od porodu włosy zaczęły tak intensywnie wypadać że po 2 tygodniach w okolicach skroni byłam po prostu łysa. Oczywiście wiedziałam, że taka jest kolej rzeczy bo w końcu te włosy, które nie wypadały w trakcie trwania ciąży kiedyś wypaść musiały i po jakimś czasie to minie. Ale gdy nie mogłam już patrzeć na powiększające się łyse "placki" pomyślałam sobie, że nie będę czekać, aż to samo minie i postanowiłam coś z tym zrobić. Dlatego, też z polecenia bratowej, która miała ten sam problem co ja kupiłam kilka produktów, które okazały się być dla mnie zbawieniem. Zdecydowałam się na podzielenie się z Wami moim sposobem na radzenie sobie z tak intensywnym wypadaniem włosów, ponieważ wiem, że wiele kobiet zmaga się z tym problemem i nie każda wie jak sobie z tym poradzić.
Poniżej przedstawiam Wam sprawdzone nie tylko przeze mnie produkty, które pomagają zmniejszyć wypadanie włosów i przyspieszyć odrastanie nowych.



Jednym z produktów, który bardzo mi pomógł były ampułki Seboradin.




Na początek kilka słów od producenta:

WSKAZANIA:

  •  przewlekłe wypadanie włosów
  • przerzedzenia włosów
  • zakola
  • łysienie androgenne
  • ampułki przeznaczone zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn
DZIAŁANIE I EFEKTY:
  • pielęgnacja włosów
  • zapobieganie wypadaniu i przerzedzaniu włosów dzięki wit. z gr. B
  • poprawa mikrokrążenia skóry głowy
  • przeyspieszenie odrostu włosów
  • stymulowanie odrostu włosów

MOJA OPINIA:

Już w trakcie stosowania pierwszego opakowania zauważyłam odrastające, małe włoski. Co więcej włosy zaczęły szybciej rosnąć, dzięki czemu nie było już widać tak dużej różnicy w ich gęstości. A co najważniejsze już nie miałam tych okropnych łysych "placków". Co do sposobu użycia jest on bardzo prosty. Jedną ampułkę należy nanieść na skórę głowy i dokładnie wmasować płyn kolistymi ruchami. Producent zaleca aby stosować kurację przez min 3 miesiące dla uzyskania i podtrzymania lepszego efektu. Jedno opakowanie zawiera 14 ampułek czyli dokładnie na dwa tygodnie stosowania. Wiem, że kuracja ta nie jest tania ponieważ jedno opakowanie tych ampułek kosztuje ponad 40 zł w aptece. Czasem można kupić je poniżej tej ceny przy okazji promocji. Jednakże mogę Wam z czystym sumieniem powiedzieć, że w porównaniu do innych preparatów te ampułki są warte swojej ceny i jeśli tylko macie problem z wypadaniem włosów to polecam Seboradin. 


Kolejnym genialnym produktem jest szampon RADICAL med. 



WSKAZANIA:
  • przeznaczony do mycia włosów osłabionych i wypadających
DZIAŁANIE I EFEKTY:
  • hamuje wypadanie włosów- 91%
  • pobudza wzrost włosów- 85%
  • doskonale oczyszcza i pielęgnuje skórę głowy
  • pozostawia aksamitnie gładkie i lśniące włosy
  • eliminuje główne przyczyny wypadania włosów
MOJA OPINIA:
Rozpoczynając kurację ampułkami, aby jeszcze bardziej wzmocnić ich działanie zdecydowałam się zakupić również szampon o tym samym działaniu. Będąc w aptece kupiłam szampon z tej samej serii co ampułki (koszt 20-30 zł), natomiast na Radical skusiła mnie promocja z 9,90 zł na 5,90zł. Nie znałam tego produktu ale pomyślałam sobie, że w moim przypadku warto spróbować. I muszę Wam powiedzieć, że nie widziałam zbyt dużej różnicy w stosowaniu obu tych szamponów. Dlatego, też stwierdziłam, że nie warto przepłacać. Szampon Radical poprawnie wspomagał moją kurację. Tylko z jednym nie mogę się zgodzić z producentem moje włosy po umyciu nie były gładkie, wręcz w dotyku były dość tępe. Jednakże nie przeszkadzało mi to ponieważ i tak stosowałam odżywki, które powodowały, że włosy stały się miękkie i gładkie w dotyku.

Wiedziałam, że decydując się na tego typu kurację należy również zadziałać od środka. Zdecydowałam się na zażywanie tabletek, które stosowałam dawno temu kiedy byłam jeszcze nastolatką i również borykałam się z mocnym wypadaniem włosów. Mowa tutaj o suplemencie diety Ha- Pantoten classic. Aczkolwiek jest to tylko suplement diety, który zawiera w sobie dużą ilość witamin i niezbyt dużą zawartość biotyny, na której najbardziej mi zależało. Dlaczego? Ponieważ to właśnie ona wspomaga proces powstawania keratyny, co poprawia stan zarówno włosów jak i paznokci. To też zaopatrzyłam się w tabletki Biotebal, które w jednej tabletce zawierają, aż 5mg biotyny. I to był strzał w dziesiątkę. Kondycja moich włosów nareszcie wraca do normy. 



Obecnie rozpoczęłam 3 miesiąc kuracji i jak na razie jestem pozytywnie zaskoczona efektami. Co do odżywek, o których wspomniałam powyżej stosuję odżywkę TONI&GUY dla zniszczonych włosów oraz odżywkę bez spłukiwania GLISS KUR firmy Schwarzkopf, które ułatwiają mi rozczesywanie włosów oraz powodują, że włosy stają się miękkie w dotyku i lśniące. Ponadto zauważyłam również, że dzięki tabletkom nie tylko włosy stały się mocniejsze ale i paznokcie przestały się rozdwajać i łamać. 


Niestety nie mam zdjęć przed, ponieważ kurację rozpoczęłam na długo przed założeniem bloga. Powyżej przedstawiam Wam odrost włosów na skroniach po 2 miesiącach stosowania preparatów. Możecie sobie tylko wyobrazić, że na początku całe te miejsca były po prostu łyse. Wyglądało to jak zakola, które występują u wielu mężczyzn.

Podsumowując, jeśli któraś z Was ma problem z nadmiernym wypadaniem włosów polecam Wam każdy produkt, który sama stosuję. Jednakże muszę zaznaczyć, że nie zawsze to co pomogło mi pomoże każdej z Was ja miałam to szczęście, że nie musiałam długo szukać takich produktów. Natomiast mając taki problem warto czasem próbować. Może akurat  i Wam któryś z poleconych przeze mnie produktów również pomoże. Jeśli tak to dajcie znać. Może same macie jakieś sprawdzone kuracje przeciw wypadaniu włosów, jeśli tak to podzielcie się nimi w komentarzach. Chętnie poznam inne cudowne produkty. Do swojej kolekcji odżywek zakupiłam ostatnio dla mnie osobiście nowość odżywkę firmy HASK z olejem arganowym. Na pewno pojawi się o niej recenzja za jakiś czas. 

A może znacie tę firmę? Polecacie?





niedziela, 3 stycznia 2016

BEAUTY GURU

Jak wspomniałam Wam w poprzednim poście wszystkiego co związane z makijażem nauczyłam się sama poprzez oglądanie tutoriali makijażowych znanych vlogerek oraz śledzenie ich blogów. Jest wiele vlogerek, które wykonują wspaniałe makijaże natomiast moim największym beauty guru jest Jaclyn Hill, wspaniała amerykańska blogerka i vlogerka, której makijaże to swoiste dzieło sztuki. Poza jej talentem uwielbiam jej pogodę ducha, pozytywne nastawienie do życia oraz umiejętność traktowania swojej osoby z wielkim dystansem. Jeśli jeszcze któraś z Was nie zna Jaclyn to zachęcam Was do odwiedzenia jej bloga oraz kanału na YouTube.

http://www.jaclynhillmakeup.com/

Kolejną wspaniałą Make-up artist jest posiadająca już 20-letnie doświadczenie w pracy z największymi gwiazdami Lisa Eldridge. Współpracuje z takimi gwiazdami jak Kate Winslet, Katy Perry, Cameron Diaz, Kate Moss i wiele wiele innych. Jej makijaże można zobaczyć na pokazach mody Prady, Chloe, Alberta Ferretti oraz Moschino. Lisa jest bardzo inspirującą osobą, dzięki której poznałam wiele trików makijażowych.

http://www.lisaeldridge.com/blog/

Jednakże, aby znaleźć wspaniałe beauty guru nie musimy sięgać, aż za ocean ponieważ wiele polskich vlogerek i blogerek prezentuje niezwykłe makijaże. Jedną z moich ulubionych polskich vlogerek jest wspaniała i niezastąpiona Marta Parciak znana w świecie urodowym jako Zmalowana.

http://zmalowana.com/

Myślę, że większość z Was o ile nie każda z osobna zna Martę. Jest ona niesamowicie pozytywną osobą, która dzięki swojej sympatii oraz niepodważalnemu talentowi potrafi mnie zawsze zainspirować do twórczości. Jako jedna z niewielu wspiera inne dziewczyny które dopiero zaczynają przygodę z makijażem oraz te które tak jak ja odważyły się wreszcie przelać swoje prace na "wirtualny papier". To właśnie dzięki Marcie odważyłam się założyć tego bloga i mam nadzieję, że będzie mi kiedyś dane osobiście jej za to podziękować. 

Oczywiście nie mogłabym nie wspomnieć o cudownej Karolinie Zientek, której nie tylko makijaże są imponujące, ale również charakteryzacje, które wykonuje są perfekcyjne.

http://karolinazientek.blogspot.com/

Zachęcam Was do śledzenia twórczości Karoliny zarówno na jej blogu jak i kanale na YouTube. Na pewno każda z Was znajdzie tam tak jak ja wiele inspiracji makijażowych, a także ciekawostek związanych z charakteryzacją. 
Oczywiście gdybym chciała opisać każdą beauty guru którą uwielbiam post ten nie miałby końca dlatego też odsyłam Was na blogi jeszcze kilku innych dziewczyn, które podziwiam, a mianowicie:

  • Martyna Molenda- http://martynamolenda.blogspot.com/
  • Agnieszka Janoszka- http://dressed-in-mint.blogspot.com/
  • Katarzyna Gajewska- http://katosu.blogspot.com/
  • Joanna Ferdynus- Gołuszko- http://maxineczka.blogspot.com/

A Wy macie swoje ulubione beauty guru? Jeśli tak to napiszcie jakie bardzo chętnie poznam twórczość innych dziewczyn, a także Waszą jeśli również prowadzicie bloga.






sobota, 2 stycznia 2016

3, 2, 1 START!!!

Hej, hej, hej :D


Jeśli tak jak ja jesteś pasjonatką sztuki makijażu, interesują Cię ciekawostki makijażowe
i nowości kosmetyczne to zapraszam Cię do śledzenia mojego bloga.
Wprowadzę Was w mój świat makijażu. Pomimo, iż nie uważam się za profesjonalistkę postaram się podzielić z Wami wiedzą, którą sama uzyskałam oglądając YouTub'owe beauty guru oraz szkoląc się na kursach wizażu.                        
To tutaj będziecie mogli zaczerpnąć różnego rodzaju inspiracji, dowiecie się które kosmetyki są warte uwagi, a które lepiej omijać z daleka. W takim razie zaczynamy...:) 

Poniżej przedstawiam mój dzisiejszy makijaż dzienny.....kto powiedział, że w te już mroźne dni nie można dodać szczypty koloru:)




A jak wygląda Wasz zimowy makijaż? Czy jesteście zwolenniczkami klasyki czy tak jak Ja lubicie dodać odrobinę koloru, aby ocieplić nieco te mroźne dni?