sobota, 9 stycznia 2016

Delikatny makijaż dzienny+ recenzja rzęs samoprzylepnych

Będąc mamą 6 miesięcznego syna nie mam zbyt wiele czasu na czasochłonne makijaże. Zazwyczaj spędzając z nim czas w domu, czy też na spacerach nie muszę przywiązywać wagi do makijażu, którego właściwie wtedy nie noszę. Po co? Skoro dla tego młodego gentlemen'a i tak jestem najpiękniejsza na świecie :). Natomiast kiedy mam trochę więcej czasu oraz potrzebę "upiększenia" się wtedy stawiam na bardzo delikatny makijaż, bez szaleństw, konturowania czy też aplikacji rzęs.
Powyżej zdjęcie mojego makijażu dziennego jeszcze przed wytuszowaniem rzęs oraz aplikacją sztucznych.
Będąc ostatnio w kilku drogeriach w poszukiwaniu połówek rzęs Ardell 118, natknęłam się na rzęsy samoprzylepne firmy Eylure nr 114 lenghtening. Postanowiłam je z czystej ciekawości przetestować. Odbiegając troszkę od tematu muszę Wam nadmienić jak ciekawych rzeczy można się dowiedzieć od Pań pracujących w drogeriach u mnie w okolicy- oczywiście nie ubliżając nikomu- kiedy w kilku drogeriach ( nie będę wymieniać nazw bo wydaje mi się to zbędne) pytałam o połówki rzęs Ardell bądź też innych firm spotkałam się z pytaniem co to są połówki rzęs....tak ja też zostałam w szoku, ponieważ wydawało by się, że osoba, która decyduje się na pracę w drogerii powinna mieć choć odrobinę wiedzy na temat produktów, które sprzedaje. Ale jeszcze bardziej zadziwiła mnie inna ekspedientka, która mając na półce połówki Ardell, poproszona o ich podanie wręczyła mi kępki tej firmy wmawiając mi, że to są właśnie połówki rzęs, a 118 to przecież rzęsy na całe oko. Tak właśnie tak.....chyba mnie już nic nie zdziwi.......ale to tylko tak na marginesie. Będąc zaciekawiona samoprzylepnymi rzęsami, których notabene jeszcze nigdy nie używałam postanowiłam jak zwykle wykonać swój makijaż z ich użyciem.
Niestety już po otwarciu opakowania zobaczyłam jak bardzo gruby jest pasek kleju, co nieco mnie zniechęciło, ale pomyślałam sobie, że dam im szansę.
Aplikacja nie należała do najprzyjemniejszych jak same zobaczycie zaraz na zdjęciu pasek kleju mocno się odznaczał oraz przynajmniej w moim przypadku nie chciał się w ogóle przykleić w kąciku wewnętrznym.

Same rzęsy są bardzo ładne, pięknie się prezentują i cieszy mnie fakt, iż z łatwością można zdjąć dołączony pasek kleju. Dlatego, też nie będę musiała ich wyrzucać tylko jak każde inne przykleję przy użyciu mojego ulubionego kleju Duo i będę się mogła nimi cieszyć, ale zobaczymy jak długo...
              A tak prezentuje się cały makijaż.
A może któraś z Was również testowała te rzęsy? Przypadł Wam do gustu fenomen samoprzylepnych rzęs czy tak jak ja niekoniecznie preferujecie ten sposób aplikowanie rzęs? Napiszcie co o tym myślicie oraz jaki jest Wasz codzienny makijaż.

7 komentarzy:

  1. makijaż bardzo ładny :) ja sztucznych rzęs nigdy nie miałam i nawet nigdy mnie nie kusiły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Też mnie nigdy nie kusiły bo miałam swoje rzęsy długie i gęste. Niestety po ciąży ten stan diametralnie się zmienił i aby dopełnić makijaż czasem lubię sobie dokleić rzęsy. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do śledzenia.:)

      Usuń
  2. Nigdy nie miałam sztucznych rzęs, ale podoba mi się efekt u Ciebie. W ogóle świetny makijaż i brwi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Co do rzęs jeśli chciałabyś spróbować to na początek mogę polecić Ci albo kępki albo połówki rzęs, są łatwiejsze w aplikacji i mniej wyczuwalne. :) Dziś pojawi się post z recenzją połówek Glam lash. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do dalszego śledzenia:)

      Usuń
  3. Ciekawa jestem gdzie stacjonarnie można dostać rzęsy Ardell :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa jestem gdzie stacjonarnie można dostać rzęsy Ardell :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Drogerie Polskie mają rzęsy Ardell ale też nie wszystkie modele

    OdpowiedzUsuń